Nowości

:: Kto jest z nich najlepszy...

 14.11.2004 | alex
Dobra... tak sobie pomyślałem, że dawno nie wrzuciłem tu fajnego newsa, ale teraz mam fajny temacik... Ciekawy i mam nadzieję interesujący... dla was... Wiecie od jakiegoś czasu uwielbiam stawiać wielokropek... He he... To taki fascynujący szczegół z mego życia :) Ale weszło mi to już w krew, że ja zawsze muszę sobie coś tam pogadać, aby przejśćdo głównej myśli tego newsa.
Wrócimy teraz do przeszłości, trochę powspominamy i zamyślimy się... Co by było gdyby... A oto główne pytanie: Kto jest z nich najlepszy na to by być krółem (królową)?
Bo jak wiecie trwa odwieczna walka - Max czy Michael? Kto z nich powinien rządzić? A może najlepsza byłaby Isabel??? A jeżeli by pomyślec na kandydaturą Tess??? Królewska czwórka, ale tylko jedno z nich może rządzić. Kto???
P.S Przepraszam, ale to zdjęcie strasznie mi się podobało, ale nie ma na nim Tess. Mam nadzieję, że komentarzy będzie sporo... (he he) Liczę na niezłą dyskusję i gorącą atmosferę :) (kulturka przede wszystkim!). Więc ja się będę przypatrywał, a wy ruszajcie do boju, broniąc tronu swojego bohatera.

Dodaj komentarz


Wasze komentarze

Poprzednie | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | Następne

Lizzy5 - daj spokój. Nie rób z siebie kretynki... Przeszkadzasz tylko innym, afiszując się tak ze swoją głupotą... A ja mam ciekawsze zajęcia, niż sprzątanie syfu, jaki rozsiewasz.
{o}

uważam, że jedyną osobą, która się w ogóle nie nadaje na władcę, jest Tess. dlaczego? nie lubię jej, przyznaję szczerze, ale nie o to chodzi w tej chwili. pojawiły się opinie, że Tess umiała podejmować poważne decyzje... moim zdaniem, była przez cały czas marionetką, wykonującą cudzy plan (Nasedo, a więc w domysle - Khivara). Nasedo ją indoktrynował, racja, ale czy naprawdę można usprawiedliwić brak własnego myślenia, zwłaszcza po śmierci Nasedo? czy taki byłby dobry władca? jedyna funkcja odpowiednia dla Tess to bycie małżonką władcy (nie królową! czymś jak książę Filip w Anglii) i to Khivara, ewentualnie, bo to w sumie jego interesy (a nie Antaru!) reprezentowała. Z pozostałych kosmitów... na króla najbardziej nadaje się Max, lecz powinien decyzje przynajmniej konsultować z Michaelem (który potrafi być bardziej bezwzględny) i Isabel (bo jest, jakby nie było, niezłą organizatorką). Michael się nie nadaje na króla - władza to nie tylko wojna i żołnierka, poza tym tak naprawdę Michael gubi się, gdy musi podejmować decyzje, np gdyby nie Nasedo - czy Michael jako przywódca misji ratunkowej w The White Room zdołałby doprowadzić ją do szczęśliwego końca? jakoś wątpię. jest zbyt impulsywny, by dać mu władzę, no i uderzyłaby mu ona do głowy, czego przykład mieliśmy w końcówce III serii. Co do Isabel - zgadzam się z niektórymi z poprzedników - gdy sytuacja robi się kiepska, to ona woli uciec niż zostać i pomóc swoim najbliższym - i ona miałaby się zdobywać na poświęcenia dla poddanych, których nawet nie zna? poza tym ta jej skłonność do dyrygowania innymi. przecież miałaby powstanie przeciwko sobie po miesiącu władania! podsumowując - Max jako król plus Michael i Isabel jako jego doradcy. pozdrawiam wszytkich:-)
yeti

Dobra, z tą ścisłą lustracją to przesadziłam ;)
caroleen

Graalion, chyba nie myślisz, że rozważania nad tym, jakim Tess byłaby władcą mogą obejśc się bez "moralnej" oceny jej postępowania w ogóle? Każdy proponowany tutaj kandydat poddawany jest ścisłej lustracji pod względem zachowań, cech charakteru, etyki. Dlaczego to miałoby ominąć Tess?
caroleen

Max jest spOOooczko odpowiedzialny itp ......ale jestem za królowa - Isabel . Michael moglby byc bo fajOwy z niego kOsmita........a Tess to jakies totalne nieporozumienie
~ellie*

Teraz nie rozważamy czy Tess zrobiła dobrze czy źle tylko jakim by była władcą. Można jednak wiedzieć jakie to dwa sposoby dostania się na Antar znała Tess?
Graalion

MAX JEST NAJLEPSZY:P MAX GÓRĄ:P (CHOCIAZ DO ISABELL I MICHAELA NIC NIE MAM)
~Kasia

Mieli odlecieć w ostatnim odcinku 2 serii bo po pierwszej Max, Michael i Isabel nie chcieli lecieć. Tess znała dwa sposoby dostania się na Antar w każdej chwili, nie ujawniała ich bo wiedziała, że pozostali by z nią nie polecieli. Gdyby ona była władczynią, kazałaby im lecieć jak tylko zjawiła się w Roswell.
Tak, biedna Tess, wszyscy ją oszukali, zdradzili ją, zabili jej przyjaciela, uwiedli ją z intencją zdobycia dziecka...
Milla

"Gdyby Tess była władcą serial również skończyłby się po pierwszym sezonie z kosmitami w drodze na Antar (trójka z nich leciałaby na własną egzekucję).
Milla"

Po pierwsze: nie po pierwszym a po drugim sezonie; o ile sobie przypominam kosmici mieli odlecieć na Antar w ostatnim odcinku II sezonu. Po drugie: gdyby Tess czy ktokolwiek inny był władcą to nic nikomu by się nie stało, umowa między Nasedem (potem Tess) a Kivarem by nie obowiązywała. I po trzecie: dajcie już spokój tej biednej Tess!!!:)
Thinker

Gdyby Tess była władcą serial również skończyłby się po pierwszym sezonie z kosmitami w drodze na Antar (trójka z nich leciałaby na własną egzekucję).
Milla

Gdyby Michael został królem, serial skończyłby się po 1 sezonie, a skończyłby się w pewnym Białym Pokoju :P
Cieszę się, że w końcu ktoś się ze mną zgodził, żeTess byłaby najlepszym władcą.W sumie zgodził się Kwiat_W, więc niespodzianki nie ma :), ale zawsze.
Graalion

Ja jestem za Maxem i koniec... Nie jest idealny...napewno, ale stara się i jest odpowiedzialny..papa
~ktoś :p

Gdyby Michael zostal krolem wszystkim w Roswell byloby latwiej...
Laurie*

wow 105 komentarzy :) Super. dawno nie miałem takiego utargu :)
ALEX_WHITMAN

Jak Kwiat sie pojawia to jest i postać Tess .... wydaje mi się że gdyby Max byłby wychowywany w ten spsób że w przyszłości ma zostac królem to na pewno miałby większe poczucie odpowiedzialności i swojej władzy nad narodem ... a tak wychowany na ziemi przez przebranych ale kochających mocno rodziców poznający prawdę o sobie stopniowo ... Gdzie i kiedy Max miał się nauczyć myślec o swoim narodzie nikt go do tego nie przygotował musiał polegać w tej kwestii sam na sobie ....
Magea

Ponad 100 komentow, a odpowiedz jest prosta... TESS!!!
Ktos wczesniej pisal ze brak jej patriotyzmu, a ktos inny, ze jest nielojalna, ktos jeszcze ze "zdardzila swoj lud". Jednoczesnie wszystkie te osoby wskazywaly na wladce Maxa. No sorry, ale kiedy to niby Max myslal "o swoim ludzie"? Moze mi ktos podrzucic pare przykladow??? Ja ogladajac serial odnioslem raczej wrazenia jakoby mial go w glebokim powazaniu... jak to sie mowi ;)
Jesli ktokolwiek myslal o Antarze to tylko Tess i Michael (ale mu sie pozniej odwidzialo). Tess byla najbardziej opanowana i najrozsadniejsza. Wiedziala czego chce i uparcie do tego dazyla, nie bala sie przy tym podejmowania trudnych (nie mowie, ze slusznych) decyzji. To sa cechy prawdziwego wladcy (wlasciwie to wladczyni)!!!
Kwiat_W

Gdyby Michael został królem, państwo szybko by się rozpadło.
jor-el

Jeśli chodzi o Isabel w "Miracle" i "Samuel Rising" to moim zdaniem przede wszystkim było widoczne że lubi robić wokół siebie dużo wrzasku i pławić się w świetle reflektorów. Przykro mi ale mnie osobiście jakoś ten rodzaj dobroczynności najbardziej do serca nie trafia...choć wcale nie przeczę że miała dobre intencje bo nie odmawiam jej wrażliwości.
Ale tak jak ta nieszczęsna choinka mierzona centymetrem...wszystko to było takie idealnie, perfekcyjne i...na pokaz.
~Lonnie

Rozumiem, ze to pytanie retoryczne ! Oczywiscie, ze MICHAEL GUERIN, Dumbo sie nie nadaje i kilkakrotnie to udowodnil, Tess - no comment, Isabel zbyt latwowierna, gdyby mogla o ich pochodzeniu wiedzialoby pol Roswell. Wszystkie za i przeciz rozwazone. MICHAEL GUERIN na krola.
Jesli jakies watpliwosci zapraszam: voodook@op :)
Badz: 4454670 :)
voodook

Ja tez w poprzednich komentarzach wysunelam kandydature Isabel(jako druga, bo ubiegła mnie Issy;-). Dlatego ciesze sie ze troche osob rowniez sie ze mną zgodziło. Co do wyższości:
nie chce nic sugerowac, ale jakos nie zauważyłam żeby ktos wspomnial o wywyższaniu sie np Tess. Owszem Isabel była w pierwszym sezonie wyjątkowo wredna i rozkpryszona, ale zastanowcie sie: jestescie kosmitką na której życie czyha FBI i rząd,a tu nagle trzy osoby ktorych prawie wogole nie znasz poznają twoją tajemnice, a wszystko "dzięki" królowi Maxowi. Jakbyscie sie zachowali? Izzy nie ufała nowym znajomym, ja na jej miejscu tez bym sie tak zachowała. Szczegolnie jesli bym wiedziała ze zycie moje, mojego brata i najlepszego przyjaciela jest w ich rękach. Rzeczywiscie byla troche za wredna i samolubna, ale z wiekiem to przemija. W 2 i 3 sezonie widac było znaczną poprawę. Loonie, a syndrom "It's all about me" był "rzeczywiscie widoczny"szczegolnie w odcinkach The Miracle i Samuel Rising :|:|:|
Maria_DeLuc@***

Cóż, nie da się ukryć- tak jak napisała Caroleen- Isabel wzrastała traktowana jak prawdziwa księżniczka i to kim się stała w znacznym stopniu było zasługą/winą ludzi jej najblizszych. Wielu fanów ma za złe Maxowi że był ślepy na jej wady, patrzył przez palce na jej nieco lekceważący stosunek do innych i zdawał się nie zauważać wyższości z jaką traktowała uwielbianą przecież przez niego Liz.
~Lonnie

No i nareszcie ktoś powiedział głośno to, o czym ja przez cały czas myślałam :D Isabel w pierwszym sezonie absolutnie nie można było nazwać sympatyczną :) Mało tego, na usta cisną mi się raczej przeciwne określenia...W dużym skrócie sprowadzić to można do wyrażenia "zimna ryba, patrząca na wszystkich z góry" ;)

Choć trzeba przyznać, że w późniejszym czasie przeistoczyłą się jednak w bardziej wrażliwą i uczuciową osobę. No a kto na jej miejscu nie uważałby, że świat się kręci dookoła niej? Znała swoją wartość. A nawet nieco ją zawyżała, ale czemu się dziwić:) Rodzice uwielbiający swoją córeczkę, brat i Michael troszczący się o nią aż do bólu, tabuny facetów uganiających sie za jednym jej uśmiechem, koleżanki chętnie pokazujące się w jej towarzystwie...Nawet normalnemu przewróciłoby się od tych zachwytów w głowie ;)
caroleen

Issy była uczuciowa- owszem- przede wszystkim na swój temat. Jak już wspominałam- lubię dziewczynę bo uważam ją za ciekawą i niejednoznaczną postać, ale cierpiała ona na typowy syndrom "It is all about me", co nie jest najprzyjemniejsze dla otoczenia. Nie przypominam sobie odcinka w ktorym nie wyrzuciłaby z siebie strumienia jękliwo- płaczliwych pretensji, jaka to ona biedna, skrzywdzona, uciśniona, samotna i nierozumiana przez świat. Czy przypominacie sobie żeby Liz robiła coś takiego? Chociaż raz?
No i już nie wspomnę o Isabel z początku sezonu 1 i jej- oraz Michaela pogardliwym stosunku do wszystkiego i wszystkich dookoła. Nie z całym szacunkiem i sympatią dla Izzy, byłaby z niej wyjątkowo rozkapryszona i chimeryczna królowa.
A jeśli chodzi o całą te kwestię zabijania...rzeczywiście zabrzmiało to okropnie. Ale chyba wiem o co chodzi...okrucieństwo i brak miłosierdzia budzą wstręt, ale czy mozna uczciwie powiedzieć że mozna być silnym wodzem nie mając w sobie odrobiny bewzględności? Nie, nie takiej z ktorą wysyła się kogoś do Białego Pokoju by resztę swego życia spędził w piekle, ani nie takiej z którą podpisuje się wyroki śmierci. Ale Max...przecież jemu się robiło słabo na widok krwi, czy wyobrażacie go sobie zabijającego kogoś w walce? Z lekkim zdumieniem patrzyłam na Maxa z przyszłości, ktorego wyraźnie wystylizowali na jakiegoś super wodza i intrygowało mnie- jak naprawdę wyglądało w przyszłości ich życie i świat i jak bardzo musieli się zmienić? W serialu miał to szczęście że nigdy nikogo nie zabił. Pewnie gdyby to zrobił zadręczałby siebie i otoczenie do końca życia. Pewnie stąd wniosek że Michael z odrobiną swojej bezwględności byłby lepszym wodzem.
~Lonnie

Issy - uwielbiam ją, ale ona przecież też jest uczuciowa więc nie rozumiem argumentu:P
liz47

Z przyjemnością czytam wypowiedzi o rozwadze, rozsądku króla, jego mądrości, umiejętności przewidywania, myśleniu przede wszystkim o innych, potrzebie zapewnienia wszystkim bezpieczeństwa. I z przerażeniem czytam, że Michael byłby dobrym królem bo... potrafi zabijać. Tak, były takie wypowiedzi....To jakiś koszmar. To znaczy, że okrucieństwo, brak opanowania, wpisujemy także w cechy przywódcy ? Michael był wojownikiem, żołnierzem, bratem i przyjacielem króla. Kochał go i oddałby życie za niego gdyby zaszła taka potrzeba. Ale jego rolą było chronienie Maxa , doradzanie mu, sprowadzanie go czasem na ziemię - i był w tym, przy różnych jego wadach bardzo dobry....ale nie miał cech przywódczych. Często trzeba było go chronić przed nim samym.
Issy z wierzchu dumna i chłodna, wewnątrz wrażliwa i uczuciowa. Była doskonałym wsparciem dla Maxa jednak gdyby została królową obawiam się, że ujawniłby się jej cechy zewnętrzne. Poza tym była w niej także nieustępliwość i bezwzględność – przypomnijcie sobie że głosowała za wydaniem Tess w łapy FBI.
Ela

Poprzednie | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | Następne