Nowości

:: The End?

 4.9.2004 | luki
Cóż, wszystko co dobre w końcu zawsze się kończy. Tak samo jest z Roswell. Co prawda powtórka końca nie wywołuje już tak dużych emocji, ale mimo wszystko fajnie było przez te wakacje w weekendowe popołudnia zasiąść przed telewizorem i przez godzinę pooglądać swój ulubiony serial.

Widok napisu "Thank you for visiting Roswell" nasuwa pytanie: co dalej? Czy to już ostatni raz, kiedy zobaczyliśmy nasz serial w TV? Czy z biegiem czasu nasza polska, roswelliańska społeczność skazana jest na wymarcie? Mam nadzieję, że odpowiedź na obydwa pytania będzie przecząca. Już dwa razy wysyłaliśmy petycję do Polsatu, więc oczywiste będzie, że zrobimy to po raz trzeci. I mimo, iż musieliśmy czekać blisko rok na reemisję, to zarówno strona, jak i forum przez cały ten czas tętniły życiem. Mam tylko nadzieję, że i tym razem nie będzie inaczej.

Dodaj komentarz


Wasze komentarze

Poprzednie | 1 ... 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | Następne

Zapomnialem dodac, ze mi sie suknia slubna Liz nie podobala. I kwiaty we wlosach tez nie.
Kwiat_W

Tess to zdzira i kazdy o tym wie ale ladniutka 8)
~ron

TESS TESS TESS TESS TESS TESS TESS TESS TESS TESS TESS- wiecie co sie dzieje jak sie o niej mowi....
T.O.M.A.S.Z

Fakt to było świetne tylko pochlipać, że to już koniec...
onar-ek

Caroleen slowa w grocie pomiedzy Tessi Nasedo z pierwszego sezonu wskazuja, ze Tess czhciala aby K4 byla rodzina. Nasedo insynuuje, ze on i Tess sa sobie najblizsi, ona na to mu odpowiada, ze to Max, Michael i Isabel sa jej rodzina, a on nigdy tym dla niej nie byl. Ale toz ich winy K4 rodzina sie nie stala. Nie akceptowali jej, miala spokojnie to znosic? Na Antarze byly osoby, ktore jej oczekiwaly, ktore wierzyly w swoja K4, ale Max, Michael i Isabel ich zdradzili. Antarianie dali im nowe zycie, a oni co? Wypieli sie na nich. Tess nie wystawila ich tylko dla Kivara ale dla calego Antaru. Ona zrozumiala, ze Max nie jest tym dawnym Zanem, chcial aby Antar rowniez to zrozumial. Niestety okazalo sie, ze Anar byl dla niej bardziej niegoscinny niz ziemia i K3.
Kwiat_W

Boże! Ela! Znalazłaś się! Myślałam że umrę ze strachu!
No teraz to brzmiałam jak kretynka.
Ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Lonnie

a ja powiem tyle:
z mojej strony zadnego wymarcia nie oczekuje...
jak mi sie znudzi (a bylo tak juz dwa razy!) to i tak zawsze powracam :D
brendanferhfan

Te pozegnania tworcow z widzami bardzo mi sie podobaly. Mowa Maxa i naklejka na zdezaku- takie piekne akcenty, czlowiek zdaje sobie sprawe, ze mial w tym serialu swoj udzial, ze serial byl krecony dla nas i w duzym udziale dzieki nam (no dobra, moze my, polscy fani, nie mielismy na to duzego wplywu, ale licza sie checi co nie?)
Kwiat_W

Staram się, naprawdę się staram zrozumieć Tess. Ale za cholerę mi nie wychodzi:| Przyznam uczciwie, że "znielubiłam ją" od początku, od początku, od chwili kiedy stanęła między Liz a Maxem. Ale nie dlatego, że rozbiła "najwspanialszą parę". Max od pewnego momentu wcale się nie bronił, a Liz rzeczywiście popchnęła go w ramiona Tess. Nie polubiłam jej, bo obsesyjnie, na siłe i bezwzględnie starała się przekonać Maxa do siebie. I nie do końca rozumiem dlaczego. Bo chciała mieć z nim dziecko? Raczej nie z miłości, o której tak wiele mówiła, bo w Departure okazało się, że wie doskonale jak skończy się powrót K4 na Antar. A że Nasedo nie żył juz od jakiegoś czasu, wynika, że wiedziała o tym wcześniej. I co? Z miłości postanowiła Khavarowi dostarczyć Maxa na tacy? Ejże, coś tu nie gra. Mam jeszcze sporo takich argumentów :)
Ale jedno trzeba jej przyznać. W 4AAAB zachowała sie naprawdę wspaniale. I tak jak mówi Cicha- kosmici sporo jej zawdzięczają. Tylko czy ona robiła to wszystko dla nich, z czystej dobrej woli...?
caroleen

Zmyslasz. Mogli nie miec ich wczesnej bo K4 byla zaprogramowana do dzialania razem. Jak mowil Max z przyszlosci razem byli silniejsi, a wiec wszyscy wzajemnie wplywali na swoje moce, na siebie. Kiedy pojawila sie Tess, kiedy wszyscy sie odnalezli ich obca czesc chciala im pokazac do czego zostali stworzeni. To byla wina Tess w takim samym stopniu jak Maxa, Michaela czy Iss. Tak zostali stworzeni, to zostalo zapisane w ich genach. Michael i Is mieli swoje wizje w snach, bo przeciesz Isabel potrafila wkraczac w sny innych. Max i Tess mieli swoje wizje na jawie bo Tess oddzialywala na umysly innych w swiecie rzeczywisym a nie w snach. Ale czy napada ktos na Is za to, ze naginala umysl Michaelowi? Nie. To nie dizlo sie z ich woli, te moce dzialay bez ich swiadomosci.
Kwiat_W

Heh, tyle komentarzy...jak zwykle pod koniec gdy żegna się kogoś bliskiego i kochanego J. Nie będę się powtarzać bo napisaliście niemal wszystko. Chcę tylko wspomnieć o jednym, żebyśmy pamiętali. Końcowa, piękna mowa Maxa w „Graduation” o której pisała – jakże poetycznie Hotori – kierowana była także do nas. Fanów. „Dziękuję za Roswell”- tymi słowami Jason żegnał się w imieniu aktorów i całej ekipy także z wielbicielami serialu. O tym wspominał w którymś wywiadzie Katims. Nie tylko fani z żalem mówili do widzenia. Aktorzy i twórcy także. Trzy lata odcisnęło się na nich bardzo mocno. To nie tylko film. To także kontakty z ukochanymi aktorami, szalone akcje ratowania serialu po każdym sezonie, wiele spotkań charytatywnych, z których dochód przeznaczany był na szczytne cele. Wiele wzajemnej miłości. Strony internetowe, zjazdy fanów, inspiracje w postaci twórczości zakochanych w filmie jego wielbicieli. Dlatego Roswell nosi miano serialu kultowego i dlatego Jason Behr, na swojej stronie internetowej osobiście podziękował wszystkim, za to co zrobili dla Roswell.
Ela

Ciekawe że nie miewali tych snów zanim nie pojawiła się w Roswell.
Naginaniem umysłu była bez wątpienia scena w laboratorium- chyba nie wmówisz mi że Max rzeczywiście cisnął Tess na stół na oczach całej klasy, scena na ulicy i początkowe sceny "TLAV".
Co do reszty- nie potwierdziła? Dlaczego to mnie nie dziwi. Gdyby było inaczej od razu zaczęłaby płaczliwie zaprzeczać jak "Departure".
Nie w ten sposób zdobywa się zaufanie swojej "rodziny", nie kręci się i nie zmyśla za jej plecami, wtłaczając do głowy brednie o przeznaczeniu, które ich wogóle nie obchodziło. Nie byli pozbawionymi uczuć robotami, które można przestawić na inny program. Tess tego nie rozumiała, bo tak wychował ją Nasedo. Ale trudno dziwić się pozostałym że po takim "dzień dobry" mieli problemy z zaufaniem jej.
Lonnie

"Przyjechawszy do Roswell na dzień dobry zabawiła się uczuciami i wrażliwością ich wszystkich, częstując swojego "męża" naginaniem umysłu, doprowadzając swoją "przyajaciółkę" do krańcowej paniki"

Lonnie o czym ty mowisz??? Na to, ze niby wizje Maxa byly wynikiem naginania umyslu przez Tess nie ma dowodow. Wymyslila to sobie Isabel, ale Tess tego nie potwierdzila. A sny Michaela i Isabel nie byly sprawka Tess. Sny mialy pkazac im jakie jest ich rzeznaczenie, byly one czescia "programu" antarianskich naukowcow.

Cicha zgadzam sie z wiekszoscia twojej wypowiedzi. Dla mnie Alex rowniez jest druga ulubiona postacia, ale i tak wybaczam Tess. Nie chciala go zabic, ani spustoszyc mu umyslu. Nie zdawala sobie sprawy z tego jakie skutki moze miec tak dlugotrwalle naginanie umyslu. Tess nie byla zimna morderczynia. Gdyby tak bylo kogo by sie pozbyla w pierwszej kolejnosci? Liz. Przeciesz mogla przed odlotem jakos ja zalatwic i zniszczyc cialo.
Liz pokazala, ze potrafi przezwyciezyc chec zemsty i wybaczyc. Byc moze argumenty, ktore nie docieraly do reszty a ktore byly przyczyna zdrady Tess dotarly do Liz. Moze zrozumiala, ze i Tess jest tu ofiara.
Kwiat_W

Ludzie! Kocham ,,Roswell" i nigdy nie pogodzę się z myślą, że TO JUŻ KONIEC!!!Mam nadzieję, że Polsat puści od nowego roku powtórki wszystkich serii!!!Błagam, jeśli czyta mnie teraz ktoś z zarządu TV Polsat, niech wysłuchają moich próśb i próśb innych fanów serialu!!! Co do serialalowych, to zawsze wiedziałam, że w Królowej Nienawiści Tess jest coś ludzkiego! Liz umie wybaczać, Max jest jak zawsze szlachetny i rozsądny, Isabel podała rękę na zgodę Jessiemu, Kyle był jak zawszę pełny humoru(ta pomarszczona folia w mikrofalówce...), a 2 moi ulubioni bohaterowie: Michael i Maria byli wprost cudowni! Moim zdaniem to najładniejsza para w Roswell...Pozdro dla fanów!
Maria_DeLuc@***

Czasami wydaję mi się, że serial Roswell został stworzony do prowadzenia dyskusji :-) Uwielbiam czytać wasze komantarze i ty spory...sama już tyle razy pisałam o Tess, że nie dodam nic nowego.
anka^^

A co do ostatnich odcinków...podobnie jak Nan skupiłam się na aktorach, przymykając oko na dziury w scenariuszu i niedociągnięcia.
I rzeczywiście przyjemnie było na nich popatrzeć. Shiri w "Graduation"- nie wiem jak ona to zrobiła, ale przyjmując oświadczyny i wybiegając z Maxem z kościoła wyglądała jakby NAPRAWDĘ poslubiła miłość swojego życia. Jason i spojrzenie którym objął Shiri w auli i jego "to się nigdy nie skończy" w którym rezygnacja była niemal namacalna. Brendan i wyznanie miłości rzucone na drodze, pozornie od niechcenia choć wyraz jego oczu mówił że przecież było zupełnie inaczej i druga tak ważna chwila w życiu Michaela już się nie zdarzy. Nick niezawodny ( jak zawsze w 3 sezonie) na przemian zabawny i przejmujący w swoim rozgoryczeniu i wściekłości na Tess, tym bardziej że przecież czuło się że wciąż, mimo wszystko, na swój sposób ale jednak...ją kocha.
Co do Katharine i Majandry to się nie wypowiem, bo chociaż uważam je za najlepsze aktorki w serialu, to zarówno Isabel jak i Maria osiągnęły już taki pułap jękliwo- płaczliwej głupoty, że nie mam siły doceniać ich wysiłków aktorskich.
Lonnie

Mam wielką nadzieję że Polsat wemituje jescze Roswell nie raz. Spoko by było gdyby kolejnym razem puścili całe trzy sezony. Dla mnie Roswell zawsze będzie czymś wspaniałym.
Tess

To "wtedy" to ja...nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak wyskoczyło.
Chciałam napisać "każąc nieść jego trupa chłopakowi który traktował ją jak siostrę, naginając umysł również jemu chociaż wtedy wiedziała już czym to grozi".
Lonnie

Widzę że Tess znów na tapecie:)
Ehm...pisałam już o pannie Harding tyle razy, że chyba trudno by mi było powiedzieć coś nowego...to prawda, że Max, Isabel i Michael byli sobie bliscy w sposób jaki nigdy nie stał się udziałem Tess, to prawda, że Isabel trudno nazwać jej przyjaciółką, to prawda że Max nie był święty i to prawda że prpozycja wydania jej wojsku przez Isabel, Michaela i Marię nie czyniła ich wcale lepszymi od niej.
Ale prawdą jest tez że ta jak napisała onarek, nie "swojej rodzinie" i ich ludzkim przyjaciołom zbyt wiele powodów by ją kochali. Przyjechawszy do Roswell na dzień dobry zabawiła się uczuciami i wrażliwością ich wszystkich, częstując swojego "męża" naginaniem umysłu, doprowadzając swoją "przyajaciółkę" do krańcowej paniki i traktując z lekceważeniem ludzi na których im zależało. Tak wychował ją Nasedo, to prawda. Ale jakie to miało znaczenie dla ludzi którzy poczuli że nie moga jej ufać? Max miał lód w oczach? Max wybaczył jej że zrobiła z niego marionetkę, zadbał o nią kiedy została sama jak palec po smierci Nasedo, był jedynym Obcym który się nią interesował. W nagrodę za to była gotowa wydać go śmiertelnemu wrogowi na pewną śmierć, a usprawiedliwienia że "zrobiła to bo go kochała a on wciąż myslał o Liz" są śmiechu warte. Gdyby wszyscy mscili się w ten sposób za nieodwzajemnioną miłość, ślicznie by ten świat wyglądał:)
I czy naprawdę na zaufanie zasługiwała osoba która bez mrugnięcia okiem wykorzystała niewinnego, niczego nieświadomego chłopaka zupełnie pustosząc mu umysł i w efekcie zabijając? Każąc nieść jego trupa chłopakowi który traktował ją jak siostrę, naginając umysł również jemu chociaż
Bo moim zdaniem nie.
~wtedy

Co do tego rzucania Tess o sciane przez Liz o mi najbardziej podobaly sie slowa Liz temu towarzyszace;-)
Laurie*

Mnie rozczarowała Liz z tym całym "nie" w głosowaniu na Tess( Minął rok, a ja cały czas nie mogę jej tego wybaczyć). Ona pierwsza powinna wystąpić i zagłosować na "tak". Za Alexa. Już zapomniała co Tess mu zrobiła? Nie była w stanie wydać Tess FBI, a faktem jest, że rok wcześniej razem ze "wspaniałym" Maxiem była gotowa unicestwić Leannę, bo PODEJRZEWALI(nie mieli 100% pewności), że jest kosmitką! Chwała Bogu, że Parker zrozumiała, że Coleman nie jest " z północy ". Nie zrozumcie mnie źle...Tess jest jedną z moich ulubionych postaci..może nawet jest na pierwszym miejscu, ale to wcale nie zmienia mojego nastawienia do tego co zrobiła Alexowi. Nie mam jej za złe, że próbowała odbić Liz Maxa, ani tego, że zdradziła Królewską Czwórkę - zgadzam się z tym, że po części oni sami do tego doprowadzili...nie była akceptowana, ani nawet lubiana przez grupę - oprócz Kyla. Wszyscy widzieli ją jako tą wstretną maniaczkę przeznaczenia, która wlazła pomiędzy och, jakże wspaniałych Liz i Maxa i odsuwali się od niej. A przecież oni dużo jej zawdzięczali! Pomogła uratować Maxa z rąk Pierca, gdyby nie ona, Królewska Czwórka żyłaby w "słodkiej" nieświadomości celu swojego isnienia, nie mieliby Księgi Przeznaczenia, uratowała Marię przed skórem w UFo center, uratowała ich wszystkich w szkole...można by tak wyliczać, i wyliczać. Co dostała w zamian? Nienawiść i brak akceptacji. Sorki, ale nie dziwię się, że ich zdradziła...- ale nieważne jak bardzo ją lubię i cenię...zabiła mojego drugiego ulubionego bohatera. Przypadkiem, nie przypadkiem, ale do tego doszło. A Liz powinna pomścić śmierć Alexa, głosując na tak, bo czy nie o to chodziło od początku w jej śledztwie, które prowadziła po wypadku?
Cicha

widzę, że ostatnie wypowiedzi dotyczą Tess, to może ja też się wypowiem... moja opinia o Tess nie jest pozytywna, nie lubię tej postaci, bo jest po prostu wredna wszystko "oblicza", każda rzecz musi jej przynieść korzyści, bo inaczej w ogóle nie będzie ją obchodzić. ale czy takie zachowanie wynika tylko z jej charakteru? poniekąd tak, a co do Nasedo to wydaje mi się, że Tess mogła zrobić wiele w tym celu, żeby się od niego "uwolnić"
e-marta

Emielie_N ja nie neguje tego,że nagle zawalił jej się cały świat, w który tak wierzyła....ale uwierzyła na ślepo i uwierzyła głupio. Sama mówiła , że to wszystko przez Nasedo, bo był mordercą... przeciez on nigdy tego nie ukrywał przed nią...przecież ona umiała "mniej więcej " rozróznić dobro od zła....tak mi się przynajmniej wydawało....a jednak postąpiła jak postąpiła, liczyła ze wszystko bedzie dobrze i się przeliczyła:( i jeżeli kochała swoje dziecko i jednocześnie była świadoma tego tego jak przez swoje wychowanie skrzydził ją Nasedo to coś tu jest nie tak.....liczyła że potrafi je dobrze wychować?? hmm a co to znaczy dobrze...? może poprostu miała inne wyobrażenie dobra......ale to juz nie jej wina.....
martusia

Tess jest mi obojętna więc już się odzywać na jej temat nie będę:P... Za to aktorkce która ją grała należą się brawa=) osobiście uważam, że nieźle jej to wychodziło i do aktorki nic nie mam, a że postać przez nią grana nie przypadła mi do gustu to już inna sprawa=)
onar-ek

martusia, nie wiem czy to na pewno było tak...Tess wierzyła w umowę, którą zawarł Nasedo i ufała Kivarowi. Zabiła tych ludzi, bo wiedziała dobrze jakie zainteresowanie wywoła ona i jej syn (witaj, biały pokoiku!). Jak widać martwiła się o dziecko. Może to była jej kolejna gra, kolejna rola...może jestem naiwna...ale ja w tą ostatnią odsłonę Tess uwierzyłam. Nie bezwględnej morderczyni, a zagubionej dziewczyny.
~Emilie_N

Poprzednie | 1 ... 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | Następne