Page 9 of 11

Posted: Sun Nov 21, 2004 6:41 pm
by onar-ek
Na angielskim opowiadaliśmy sobie kawały i usłyszałam coś takiego:

-Doctor, I think there's something wrong with my eyes.
-I think so too. This is a post office.

No i się roześmiałam, ale żeby było śmieszniej to tylko ja :roll: Czyżby nikt nie zrozumiał tego dowcipu czy może po prostu on tak naprawdę nie był śmieszny? 8)

Ok więc mam jeszcze jeden:
A discussion at an American airport, in the immigration office:
-Name?
-Muhjamatil Sahtamil.
-Sex?
-Three times a week.
-I mean: male or female?
-Doesn't matter...

Jak widać moje poczucie humoru jest dość ograniczone :roll: A raczej dość wybredne... W sumie to bardzo mało dowcipów mnie śmieszy bo większość jest tak naprawdę idiotyczna i ludzie właśnie z takiego idiotyzmu się śmieją a ja nie...

Posted: Sun Nov 21, 2004 10:18 pm
by nephit
ja mam cos podobnego :wink:

- Hi, do you want to chat?
- I'm busy.
- Hello Busy, I'm John.

Posted: Sun Nov 21, 2004 11:27 pm
by onar-ek
No i właśnie takie coś jest śmieszne 8)

Posted: Tue Dec 14, 2004 10:26 am
by niki
Skoro po angielsku to ja tez coś mam
- Hello, are you there?
- Yes, who are you please?
- I'm Watt.
- What's your name?
- Watt's my name.
- Yes, what's your name?
- My name is John Watt.
- John what?
- Yes, are you Jones?
- No I'm Knott.
- Will you tell me your name then?
- Will Knott.
- Why not?
- My name is Knott.
- Not what?
- Not Watt, Knott.
- What?

Fajne co?

Posted: Tue Dec 14, 2004 12:32 pm
by {o}
To ja mam dłuższe, o pewnym prezydencie...

(We take you now to the Oval Office.)
George: Condi! Nice to see you. What's happening?
Condi: Sir, I have the report here about the new leader of China.
George: Great. Lay it on me.
Condi: Hu is the new leader of China.
George: That's what I want to know.
Condi: That's what I'm telling you.
George: That's what I'm asking you. Who is the new leader of China?
Condi: Yes.
George: I mean the fellow's name.
Condi: Hu.
George: The guy in China.
Condi: Hu.
George: The new leader of China.
Condi: Hu.
George: The Chinaman!
Condi: Hu is leading China.
George: Now whaddya' asking me for?
Condi: I'm telling you Hu is leading China.
George: Well, I'm asking you. Who is leading China?
Condi: That's the man's name.
George: That's who's name?
Condi: Yes.
George: Will you or will you not tell me the name of the new leader of China?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir? Yassir Arafat is in China? I thought he was in the Middle East.
Condi: That's correct.
George: Then who is in China?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir is in China?
Condi: No, sir.
George: Then who is?
Condi: Yes, sir.
George: Yassir?
Condi: No, sir.
George: Look, Condi. I need to know the name of the new leader of
China. Get me the Secretary General of the U.N. on the phone.
Condi: Kofi?
George: No, thanks.
Condi: You want Kofi?
George: No.
Condi: You don't want Kofi.
George: No. But now that you mention it, I could use a glass of milk.
And then get me the U.N.
Condi: Yes, sir.
George: Not Yassir! The guy at the U.N.
Condi: Kofi?
George: Milk! Will you please make the call?
Condi: And call who?
George: Who is the guy at the U.N?
Condi: Hu is the guy in China.
George: Will you stay out of China?!
Condi: Yes, sir.
George: And stay out of the Middle East! Just get me the guy at the U.N.
Condi: Kofi.
George: All right! With cream and two sugars. Now get on the phone.
(Condi picks up the phone.)
Condi: Rice, here.
George: Rice? Good idea. And a couple of egg rolls, too. Maybe we should send some to the guy in China. And the Middle East. Can you get Chinese food in the Middle East?

Posted: Thu Jan 13, 2005 10:47 am
by caroleen
Ten nie jest po angielsku, ale bardzo mnei rozbawił :cheesy: :twisted:

Pewien mlody mezczyzna mial 3 przyjaciolki, po pewnym czasie musial sie
zdecydowac, ktora w koncu poslubic. Dlatego zrobil test. Kazdej dal po
2.000
EURO. Pierwsza przyjaciolka poszla do sklepu, kupila sobie suknie, buty,
piekny kapelusz. Poszla do fryzjera. Przyszla z powrotem do goscia i mowi:
- Chce byc najladniejsza dla Ciebie, poniewaz Cie kocham.
Druga przyjaciolka poszla do sklepu. Kupila stroj pilkarski, telewizor 40?,
wideo i 1000 puszek piwa i abonament Canal +. Przyszla z powrotem do goscia
i mowi:
- To SA moje prezenty dla Ciebie, poniewaz Cie kocham.
Trzecia przyjaciolka pomyslala ostro, wziela te pieniadze i wpakowala w
inwestycje, z ktorej po krotkim czasie wyciagnela podwojny wklad. Potem
wziela te pieniadze i wpakowala je w inna inwestycje, ktora rowniez pieknie
prosperowala. I potem znowu to samo i znowu to samo, tak ze po pewnym
czasie
z tych 2.000 EURO zrobila majatek. Przyszla z powrotem do goscia i mowi:
- Ja z tych pieniedzy bardzo duzo zarobilam na nasza wspolna przyszlosc,
poniewaz Cie kocham.
Mlody mezczyzna byl zachwycony wszystkimi przyjaciolkami, przemyslal
wszystkie odpowiedzi... i ozenil sie z ta ... ktora miala najwieksze cycki.

Moral: Mezczyzni w przeciwienstwie do kobiet nie leca na kase.

Posted: Fri Feb 25, 2005 8:12 pm
by Olka
Podzielę się radością mojego brata :D

Jasio idzie z mamą do sklepu. Przed sklepem widzi pijaka z krzywymi nogami. I głośno mówi do mamy: - Mamo, ale ten pan ma krzywe nogi! - Jasiu, ale tak nie wolno! Możesz tego pana obrazić! Następnego dnia Jasio znowu idzie z mamą do sklepu, widzi tego samego faceta z krzywymi nogami i głośno mówi: - Ale ten pan ma krzywe nogi! Wtedy mama już straciła cierpliwość i mówi do Jasia: - Jasiu, ile mam ci powtarzać że tak nie wolno! Za karę będziesz siedzieć w domu i nie wyjdziesz dopóki nie przeczytasz Szekspira. Po trzech miesiącach Jasio znowu idzie z mamą do sklepu i widząc faceta z krzywymi nogami mówi: - Cóż to za moda nastała w tych czasach, żeby swe jaja nosić w nawiasach.

Posted: Fri Feb 25, 2005 8:44 pm
by Magea
hihi ... dobre :D a ja nie wiem czy ten dowcip już był czy nie ale należy do jednego zmioch ulubionych
**********************
-Puk puk
-Kto tam ?
-Satanista
-Nie wierzę !
-Jak Boga kocham ....

Posted: Mon Mar 14, 2005 12:57 pm
by Olka
Dziś mnie omal nie wyrzucili z wykładu, bo nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Kawał to może nie wyżyny dobrego humoru, ale na nudnym wykładzie rozbudził mnie całkowicie :D

Muzycy z Prodigy przylecieli na Litwę zagrać koncert. Wychodząc z samolotu przywitały ich kobiety w ludowych strojach z chlebem i solą na tacy. Lider zespołu uśmiechnął się, po czym powiedział
- No tak to nas jeszcze nigdzie nie przyjęli!
Pochylił się nad tacą, przytkał jedną dziurkę, a drugą pociągnął :haha:

Posted: Wed Jun 22, 2005 8:55 pm
by onar-ek
Niezłe Olka :haha: Tak samo jak kawał {o} :haha:

A dziś słyszałam coś takiego:
Idzie Jasio z ojcem na spacer. Nagle ojciec potyka się i mówi pod
nosem:"k**wa".
- Co powiedziałeś tatusiu - pyta Jasio.
- Aaaa... powiedziałem.... "duduś" - odpowiada ojciec.
- tatusiu, a co to jest duduś
- Aaa, wiesz synku duduś to takie zwierzątko
- Tato, a jak on wygląda?
- A, ma takie rączki i nóżki....
- Tatusiu, a cojedzą dudusie?
- Mmm. Jedzą warzywa owoce....
- A tato, a czy dudusie mają dzieci?
- Noo, tak
- To znaczy, że dudusie się rozmnażają?
- Tak
- A jak się nazywają dzieci dudusia?
- Eee...dudusiątka.
- A jak wyglądają dudusiątka?
- Też mają rączki i nóżki.... tak samo jak dorosłe
- A co jedzą dudusiątka?
- Eeee..... mleczko piją...
- Tato, a gdzie mieszkają dudusie?
- K**WA!!!! POWIEDZIAŁEM K**WA!!!!!!!!

Nawet fajne :jezyk:

Posted: Sat Jun 25, 2005 11:57 pm
by Olka
nie wiedziałam, gdzie to wrazucić. czemu nie tu. genialne!
Image

Posted: Sun Jun 26, 2005 12:03 pm
by Hotori
:lol: świetne te kawały {o} :cheesy:

Olka- urocze zdjęcie :P

A teraz mój kawał, cóż...nie jest to pewnie nic nowego, ale zawsze :

Siedzi sobie sroka na brzozie, a tu nagle do brzozy podchodzi krowa i zaczyna się wspinać. Sroka w szoku obserwuje jak krowa spokojnie sadowi się koło niej na gałęzi, wreszcie pyta się krowy:
- Krowa, co ty robisz?
- No przyszłam sobie wisienek pojeść - mówi krowa.
- Ty Krowa... ale to jest brzoza a nie wiśnia.
- Spoko... wisienki mam w słoiczku.

:cheesy:

Posted: Tue Jun 28, 2005 1:08 am
by {o}
Podobno autentyczne wydarzenie:

Miejsce akcji: Opole
Czterech kumpli postanowiło się zabawić, więc spalili trochę trawki
i postanowili pojeździć maluchem po mieście. Jeżdżą tak po mieście, w końcu wpadli na rondo i kręcą się na nim w kółko, żeby faza była lepsza.
No ale trochę się to im znudziło, więc dla odmiany zaczęli jeździć po
tym rondzie do tyłu. W pewnym momencie łup, walnęli w drugi samochód.
Przerażeni siedzą dalej w samochodzie i nie wychodzą. Zaraz zjawiła się
policja (tak to jest, jak są potrzebni to ich nie ma a tu chwila moment
i już byli), blisko miała bo na następnym skrzyżowaniu jest komisariat.
Chłopaki dalej stripowani siedzą w tym aucie i nie wychodzą, w końcu
podchodzi do nich policjant i mówi:
- Spokojnie chłopaki, nie bójcie się, koleś ma 2 promile i jeszcze mówi, że jechaliście do tyłu.

Posted: Tue Jun 28, 2005 1:06 pm
by Olka
Good! :cheesy:

Przesłuchanie na policji:
- Przyznaj sie pan! Gdzieś pan kupił ten dyplom uniwersytecki?
- Znalazłem na drodze.
- Ciekawostka! I akurat na pana nazwisko?!
- No... nie tak całkiem... dowód dokupiłem dopiero później...

Posted: Tue Jun 28, 2005 2:01 pm
by piter
tak w ramach Akcji Dolowania Adminow, musze wspomniec, ze ten Twoj autentyk zadnym autentykiem nie jest i ma brode dluzsza niz Ueshiba... 8)

Posted: Tue Jun 28, 2005 3:53 pm
by Olka
A po co hiphopowcy chodzą do lasu? :arrow: Poziomki 8)

- Panie Boże, ile to dla Ciebie jest milion lat?
- To dla mnie jak sekunda...
- A ile to dla Ciebie milion euro ?
- To dla mnie jak cent...
- Mógłbyś mi Panie Boże zatem podarować milion euro?
- Tak, za sekundę

No i jeszcze świeżutko z basha. Autentyki autentykami, ale ten na pewno jest autentykiem :lol:

Siedziałem u promotora i jakis jego magisterek powiedział: "Nie dotykac mi laptopa bo mam włączony program liczący", po czym opuścił chwilowo salę. Gdy drzwi się za nim zamknęły patrzę, a moj promotor podszedł do laptopa, zresetował go, otworzył jakis edytor i coś tam sobie napisał. Magisterek wrócił po 5 min, popatrzył na ekran i zdezorientowany zapytał: "co to?", promotor rzekł radośnie: KOPYTKO :)

Posted: Wed Jun 29, 2005 11:43 pm
by Olka
Ja wiem, nie wolno się śmiać z ludzi. Ale w drodze wyjątku :haha:
Image

Posted: Thu Jun 30, 2005 12:27 am
by Liz ParkerEvans
Buhahaha!!Boskie!

Szef:Do you speak Englih?
1.heee??
Szef:Do you speak Eanglish?
2.Heee??
Szef:Do you speah Eanglish?
3.Yes,of course!How are you?
Szef:Heee??

Posted: Fri Jul 01, 2005 10:58 pm
by niki
Przeczytajcie to ! Świetne

Historia w autobusie

Zabrze, autobus linii 720 - prawie pusty. Środek zimowego dnia, na dworze pada śnieg.
Postacie: Ja, Kanar, Kierowca.

Siedzę w autobusie. Nagle wsiada Kanar.

Kanar:Bileciki do kontroli!
Siedzę dalej i tylko szyderczo się uśmiecham.
Kanar:Bilecik!
Ja:Trąbka
Kanar:Jaka trąbka?
Ja:Jaki bilecik?
Kanar:Proszę się nie wygłupiać i pokazać mi bilet!
Ja:Po co?
Kanar:Jestem kontrolerem MPK!
Ja:Nie wierzę panu!
Kanar:(pokazując mi legitymację kontrolera MPK):
Oto moja legitymacja.
Ja:A oto moja (odpowiadam, pokazując legitymację szkolną).
Kanar:Proszę mi pokazać pana bilet!
Ja:Proszę mi pokazać pańską kartę szczepień!
Kanar:Ma pan bilet?
Ja:NIE.
Kanar:W takim razie proszę o dokumenty.
Ja:Nie mam.
Kanar:A ta legitymacja?
Ja:To nie moja! Znalazłem!!
Kanar:To dlaczego jest na niej pana zdjęcie?
Ja:Zbieg okoliczności!
Kanar:Proszę mi pokazać dokumenty!
Ja:Są TAM! (mówię, wskazując na kieszeń kurtki

Kanara).
Kanar:Proszę mi pokazać PANA dokumenty!
Ja:Którego pana?
Kanar:Pokaże mi pan dokumenty?
Ja:Nie pokażę!
Kanar:Bo zawołam policję!
Ja:Bo zawołam ojca!
Kanar:Proszę przestać się wygłupiać.
Ja:Proszę przestać się czepiać!
Kanar:Pokaże mi pan bilet albo dokument?
Ja:No nie! Pan jest monotematyczny!!!
Kanar:Jeżeli nie zobaczę biletu będę zmuszony pana zatrzymać.
Ja:Może wreszcie mi pan wyjaśni, kim pan jest?
Kanar:(trochę zmieszany): Jestem kontrolerem MPK!
Ja:Proszę o legitymację.
Kanar:Już pan widział!
Ja:Chcę do ręki!
Kanar wyciąga legitymację i podaje mi.
Ja:(biorę ją, chowam, po chwili wyciągam i
mówię): Dzień dobry, bileciki do kontroli.
Kanar:Co proszę?
Ja:Słyszał pan, jestem kontrolerem i proszę o bilet do kontroli.
Kanar:To ja jestem kontrolerem!
Ja:Ma pan bilet?
Kanar:Nie potrzebuję, pracuję w MPK!
Ja:Tak, a mój ojciec w NASA. Płaci pan teraz, czy mam wystawić blankiecik?
Kanar:(rzucając się na mnie): Proszę oddać mi moją legitymację!
Ja:Aaa! To jest napad na człowieka na służbie! Panie kierowco, proszę zatrzymać autobus!!! Kierowca zatrzymuje autobus, wychodzi z kabiny i podchodzi do nas.
Kierowca:Co tu się dzieje?
Ja:Jestem kontrolerem MPK, a ten pan nie ma biletu.
Kanar:Nieprawda! To ja jestem kontrolerem, a on nie ma biletu!
Kierowca:(zwracając się do nas obu): Proszę o legitymację. (Podaję mu legitymację, on ogląda
ją dokładnie i mówi): To nie jest pana zdjęcie!
Ja:Jestem po operacji plastycznej!
Kierowca:(do Kanara): Ale pan jest całkiem podobny ...
Kanar:Bo to moja legitymacja!
Kierowca:(wskazując na mnie): Tylko dlaczego miał ją ten pan?
Kanar:Bo mi ją zabrał!
Ja:Nieprawda! To jest pomówienie! Przypadkiem wypada mi z kieszeni karta autobusowa
Kierowca:(podnosząc ją): Czy to pana?
Kanar:Przecież mówił pan, że nie ma biletu!
Ja:A niby skąd miałem wiedzieć, że wystarczy karta? Przecież pytał pan o bilet.
Kanar i kierowca (razem): IDIOTA!!!

Posted: Sat Jul 02, 2005 10:28 pm
by Tajniak
Może nie mam poczucia humoru ale uważam że kierowca i kanar mieli rację :jezyk: