Liz zamiata podłogę w Kosmodromie, wygląda na bardzo wyczerpaną}
Liz (w myśli):Nigdy nie myślałam, że jedna osoba może być tak bardzo zależna od drugiej. Myślę o Maxie dosłownie w każdej sekundzie. Nie mogę spać w nocy i płaczę codziennie. Od tego dnia w jaskini nie śmiałam się, a nawet nie uśmiechałam. Jestem tylko ciekawa, jak Max to znosi...
W pokoju Maxa. Max leży na łóżku i słucha Counting Crows. Wygląda tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać, ale stara się powstrzymać łzy. W ręku trzyma zdjęcie Liz.
Max (szepcze):Oh, Liz. Tak bardzo cię kocham. (Nagle nie może już powstrzymać łez.)
Max idzie przez szkolny korytarz, gdy nagle śprzez przypadekś wpada na niego Tess.
Tess (stara się nie wyglądać na szczęśliwą):Cześć Max!
Max: Cześć.
Tess: Zastanawiałam się, czy nie wybrałbyś się do kina albo poszedł gdzieś w ten weekendś
Max: Tess, to, że Liz ze mną zerwała nie znaczy, że przestałem ją kochać.
Tess: Tak, ale cię zostawiła. Musisz stawić czoło prawdzie, Max. Ona odeszła.
Max: Nie rozumiesz tegoś! Ona odeszła ode mnie, ponieważ za bardzo mnie kocha! Ale ty pewnie nie rozumiesz słowa- Miłość. My wciąż się kochamy Tess. Zerwaliśmy ze sobą przez Ciebie!
Tess (okręcając włosy wokół palca): Oh, naprawdę, to nic nie znaczyło.
Max patrzy na nią i puka się w głowę.
Max: Tess, wiesz coś Myślę, że powinnaś się ruszyć i zniknąć z mojego życia! Jestem całkiem poważny. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć. Jeżeli któregoś dnia wrócisz na naszą planetę, to ja nie lecę z tobą. Byłem wychowany jako człowiek. Zamierzam zostać tu z Liz i spełnić swoje własne przeznaczenie. Rozumieszś
Próbowała dokończyć, ale Max już zniknął.
Klasa malarstwa. Michael siedzi przy sztaludze z farbami w jednej ręce i głową spoczywającą na drugiej
Michael: Boże, co do cholery ja tu robię? Muszę coś namalować.
Nagle ma pomysł i zaczyna malować twarz z krótkimi blond włosami. Uśmiecha się smutnym uśmiechem.
Biologia. Max i Liz siedzą na swoich zwykłych miejscach, nie odzywają się do siebie. Pracują na osobnych zadaniach. Max dyskretnie wrzuca liścik do torby Liz. Dzwoni dzwonek, który sygnalizuje koniec lekcji.
Zaplecze Kosmodromu
Liz: No Maria, jak to wytrzymujesz – te bzdury Czechosłowaków o przeznaczeniu?
Maria (podaje Liz chusteczkę): To boli, skarbie.
Liz: I to jak.
Maria: Nie mogę przestać myśleć o Michaelu. Byłam zszokowana, kiedy powiedział mi, że mnie kocha. Ale oczywiście typowy Michael mówi to w ten sam sposób, co cześć. (Zaczyna płakać)
Liz (powstrzymuje śmiech i podaje Marii chusteczkę): Jacie, jesteśmy nieuleczalnie zakochane.-łkanie- Ale ja chyba wiem, co może nas pocieszyć. Może.
Maria: Teraz pocieszy mnie wszystko. Ale co miałaś na myśli...
Liz: Oh, to co zwykle. -łkanie- Pudełko lodów, czekolada i kilka skrzydełek kurczaka.
Maria: Oooh! Możemy pożyczyć Siły Naturyś Kocham Bena Afflecka!
Liz: Czytasz w moich myślach! Pójdę po kluczyki.
Po drodze Liz zauważa kartkę od Maxa w jej torbie. Napisane jest na niej: "Dla Liz, kochający Max". Mrugnęła, aby powstrzymać łzy, które spływały jej do oczu. Schowała kartkę do kieszeni i obiecała sobie, że póśniej ją przeczyta.
Dom Evansów.Max i Isabel są w swoich pokojach i oboje rozmawiają przez telefon. Rozmawiają z Michaelem i Tess.
Michael: Więc co teraz robimyś Po prostu zaczynamy szukać złych obcych (skinów). Oooh, to brzmi łatwo.
Isabel: Michael, uspokój się. Jestem pewna, że niedługo poznamy poznamy na to odpowiedś.
Tess: Możemy po prostu zapytać Naseda, prawdaś
Max: Tak, jasne! On był jednym z tych, którzy nie chcieli, żebyśmy się skontaktowali w pierwszym miejscu!
Tess kicha na innym końcu linii.
Tess (wrzeszczy): Więc jak inaczej dowiemy się czegoś o naszym przeznaczeniu i o tym, jak zwalczać tych kosmitówś!
Isabel: Tak jak powiedziałam! Na pewno niedługo wszystkiego się dowiemy! Siedzimy w tym sami.
Max (mruczy do siebie): Jeżeli ona jeszcze raz powie to słowo na "P", to pójdę tam i powyrywam jej te krótki kręcone włosy z głowy!
Max, Tess i Isabel: Cześć.
Pokój Alexa. Alex siedzi na swoim łóżku komponując na swojej gitarze nową piosenkę pt. "Love Sucks". Szybko zmienia tytuł na "Love Rocks", ponieważ myśli o Isabel.
Alex (mówi do siebie): Powinienem chyba do niej zadzwonić albo co, żeby wiedziała, że wciąż ją kocham.
Dom Liz. Liz i Maria oglądają film "Cała ona" i obżerają się popcornem.
Maria (wzdycha): Wow, Freddie jest taki seksowny.
Liz: Wiem! Hej, idę zrobić sobie coś do picia. Chcesz?
Maria: Jasne.
Liz idzie do kuchni i zaczyna nalewać colę do szklanek. Przypomina sobie o karteczce w swojej kieszeni. Wyciąga ją i prostuje rogi. Zaczyna czytać to sama, ale słychać głos Maxa czytający wiadomość
"Droga Liz,
nie jestem do końca pewny dlaczego piszę ten list, ale chyba po prostu chciałem powiedzieć Ci, że bardzo za Tobą tęsknię. Myślę o tobie w każdej chwili i nie mogę spać w nocy. Beż Ciebie moje życie jest niczym. Pustką. Czarną dziurą. Zrozumiem, jeżeli nie czujesz tego co ja, ale naprawdę musiałem Ci to powiedzieć i nie miałbym siły, żeby powiedzieć Ci to osobiście. I przy okazji- naprawdę tak myślałem, kiedy mówiłem, że jesteś dla mnie wszystkim. Tak bardzo Cię kocham Liz. Bardziej niż życie. Niedługo pogadamy.
Kochający na zawsze
Max
P.S. Idś, popatrz na swój balkon."
Wielki uśmiech rozlał się po zapłakanej twarzy Liz. Zupełnie zapomniała o napojach, szybko pobiegła do pokoju i przez okno wyjrzała na balkon. Znalazła tam tuzin róż leżących na jej krześle. Zaczęła płakać, ale tym razem były to łzy szczęścia. Obróciła się wkoło i zabrakło jej tchu, kiedy uświadomiła sobie co widzi.
C.D.N